Burta statku zazgrzytała o pomost. Bose niziołki wyskoczyły pierwsze, ciągnąc liny. Łańcuch od kotwicy naprężył się, pokład lekko uniósł od strony sterburty i niewielka jednostka stanęła. Wnet pojawili się na nadbrzeżu pomocnicy, gotowi za ćwierć srebrnika przenosić pakunki. Zrzucono trap. Krasnoludzki kapitan zszedł majestatycznie z mostka, jego fantazyjne pióro szarpało się u trójgraniastego kapelusza niczym papuga. Na komendę wszyscy rzucili się do ładowni, by wydobywać towar.
Po dokonaniu rozładunku, oficerowie udali się do najlepszej tawerny przepłukać gardła podczas gdy majtkowie obsiedli pomosty i każdy raczył się czym kto mógł. Zdawało się że załoga i goście opuścili już pokład. Nikt nie zauważył schodzącej z trapu, samotnej postaci w długiej szacie z kapturem i z niewielkim pakunkiem pod pachą. Sylwetka obcego zatrzymała się u wejścia do miasteczka, pod wielkim kamiennym łukiem, i omiotła wzrokiem żółte światła lamp oliwnych oraz pochodni, które wydobywały zarys budynków z mroku. Ciepły powiew niósł w jego twarz bogatą mieszankę zapachów - egzotyczne drewno schnące w sągach, przyprawy jeszcze nieznane na starym kontynencie i wilgotny oddech gęstego, tropikalnego lasu, rozciągającego się tuż za rzeką.
Nieznajomy wyminął grupę pijanych, śpiewających żeglarzy riccońskich, młodego elfa delektującego się dymem uchodzącym ze zwiniętego, suchego liścia miejscowej rośliny, a następnie dwóch gwardzistów kolonii przepasanych jaskrawymi szarfami - i zniknął w plątaninie uliczek. Wkrótce dotarł do obskurnego przybytku położonego w zaułku tuż pod murem. Miejscowi bywalcy obrzucili go niechętnymi spojrzeniami, ale na znak oberżysty usunęli się z głównej sali skwapliwie i bez szemrania. Nowy gość skinął głową w stronę schodów, którędy oto schodzili ci, których zamierzał tu spotkać. Wydobył z sakwy zwiniętą mapę i rzucił ją na stół. Wkrótce przyniesiono lampę. Po zdawkowych powitaniach przybysz postawił skrzyneczkę i ujawnił jej zawartość. W czasie gdy jedni obracali w dłoniach misternie zdobiony kawałek złota, inni niecierpliwie rozłożyli mapę i zajęli się studiowaniem niewyraźnego szlaku, prowadzącego w głąb dżungli...
Świat Diademu nieuchronnie się zmienia. Zaledwie parę lat po najświeższych opisanych w Podręczniku Głównym wydarzeniach, rozpoczyna się era wielkich odkryć, dalekich podróży żaglowcami i kolonizacji dzikich lądów. Co się z tym wiąże, do klasycznych wątków przygodowego fantasy dołączają nowe - ekspansja terytorialna i kolonializm, żeglowanie i piractwo, a także stopniowe odchodzenie od stosowania ciężkich pancerzy i tradycyjnych broni na rzecz nieznanych wcześniej technologii.
Na razie trwają testy. Kolejne prowadzone przeze mnie przygody będą rozwijać Nowy Kontynent.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz, co myślisz. Każda uwaga jest pomocna! Napisany komentarz pojawia się z opóźnieniem, ale bez obaw - jeśli piszesz kulturalnie i na temat, nie zniknie.