W Diademie, postacie graczy nie są przeciętnymi osobami. Są bohaterami o niezwykłych ambicjach i wielkim potencjale. W ciągu 30 sesji Diademu, w jakich brałem udział, w ciągu 9 miesięcy istnienia systemu, żadna postać w systemie Diadem nie zginęła - a przynajmniej, nic mi o tym nie wiadomo. Tak było do wczoraj.
Śmierć postaci nie jest błahostką. Zwłaszcza w systemie aspirującym do miana heroicznego. Wczoraj jedna z postaci nie wyszła z podziemi. W podziemnej twierdzy koboldów drużyna ścigała uciekających w popłochu strażników. Wiedzieli, że jeśli choć jeden z nich ucieknie, wkrótce cała twierdza będzie postawiona na nogi, ruszyli więc, nie dbając o swoje rany. Koboldy są mizernymi istotkami, ale przestraszone, potrafią biec niezgorzej. Jeden kobold umknął. Drużyna zapędziła się daleko w głąb twierdzy i wpadła na duży patrol. Walka była ciężka.
W pewnym momencie Krasnoludka, zwana Łysą, upadła. Z kikutów obu odgryzionych rąk tryskały strumienie krwi. Nikt w drużynie by tego nie przeżył. Drużyna wygrała tą walkę, ale tylko 2 postacie z pięciu były w stanie chodzić, a dla Łysej nie było już ratunku. Twierdza zaczynała tętnić alarmem. Towarzysze podnieśli ciało bohaterki oraz jej ulubioną broń i w ostatniej chwili opuścili twierdzę. Następnego dnia, już na powierzchni, zorganizowali Łysej wspaniały pochówek. Skromny, lecz w zgodzie z krasnoludzką tradycją. Wraz z nią spoczął świetnej jakości ekwipunek, którego używała. Nikt nawet nie pomyślał, by go sobie zatrzymać. Duch bohaterki mógł bez wstydu zamieszkać razem z przodkami. Z jednej strony, było mi bardzo smutno. Być może, dało się tego uniknąć. Być może, ranna postać mogła stanąć z tyłu, wycofać się z walki. Ale może wówczas finał sesji nie byłby tak poruszający. Może wówczas jej przodkowie skrzywiliby się z pogardą. Postać jednak postąpiła zgodnie ze swoimi przekonaniami, gracze podjęli takie a nie inne decyzje, kostki potoczyły się tak, jak się potoczyły i stało się to, co się stało.
W pewnym momencie Krasnoludka, zwana Łysą, upadła. Z kikutów obu odgryzionych rąk tryskały strumienie krwi. Nikt w drużynie by tego nie przeżył. Drużyna wygrała tą walkę, ale tylko 2 postacie z pięciu były w stanie chodzić, a dla Łysej nie było już ratunku. Twierdza zaczynała tętnić alarmem. Towarzysze podnieśli ciało bohaterki oraz jej ulubioną broń i w ostatniej chwili opuścili twierdzę. Następnego dnia, już na powierzchni, zorganizowali Łysej wspaniały pochówek. Skromny, lecz w zgodzie z krasnoludzką tradycją. Wraz z nią spoczął świetnej jakości ekwipunek, którego używała. Nikt nawet nie pomyślał, by go sobie zatrzymać. Duch bohaterki mógł bez wstydu zamieszkać razem z przodkami. Z jednej strony, było mi bardzo smutno. Być może, dało się tego uniknąć. Być może, ranna postać mogła stanąć z tyłu, wycofać się z walki. Ale może wówczas finał sesji nie byłby tak poruszający. Może wówczas jej przodkowie skrzywiliby się z pogardą. Postać jednak postąpiła zgodnie ze swoimi przekonaniami, gracze podjęli takie a nie inne decyzje, kostki potoczyły się tak, jak się potoczyły i stało się to, co się stało.
Nie wiem jak wy, ale dla mnie emocje wyniesione z sesji są największą nagrodą. Nawet najlepszy film, książka czy gra komputerowa nie są w stanie tak mną poruszyć. Mam nadzieję, że nawet tak dramatyczne wydarzenie jak śmierć postaci, może i wam dostarczyć wspaniałych przeżyć.
A teraz, aby nieco rozładować atmosferę, chciałbym zaprezentować projekt zmiany jednej z głównych zasad testowania Diademu i zaprosić was do dyskusji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz, co myślisz. Każda uwaga jest pomocna! Napisany komentarz pojawia się z opóźnieniem, ale bez obaw - jeśli piszesz kulturalnie i na temat, nie zniknie.